środa, 6 lipca 2011

Mumie atakują.. i cudny prezencik

I znów post będzie wielotematyczny :)
 
Wczoraj cały dzień lało.. Dzieciaki prawie po ścianach łaziły więc trzeba było coś wymyślić. S. oglądał właśnie jakąś gazetkę o Egipcie, piramidach itp. I padło zasadnicze pytanie:
Mama... a jakbyśmy mumie zrobili?? 
No zrobili, zrobili... Tylko jak? No więc powyciągałam szmatki, maszynę do szycia, jakieś gałganki i obowiązkowo bandaże. No bo co to za mumia z mumii bez bandaży? I powstały takie strachy. Każdy wysoki na około 20 cm, w środku mają druciki żeby mogły jako tako stać (lub siedzieć w razie gdyby się zmęczyły). Dzieciaki mają teraz zajęcie a ja chwilkę dla siebie :)
 
 
 Dotarła też jedna z przesyłek podadalejowych. Do Mysi poleciał taki motylek:
 
 
Może być tak lub pionowo, jak kto woli. O ile z hafciku jestem zadowolona to sama oprawa nie do końca wyszła tak jakbym chciała. 
 
Dzisiaj rano mimo deszczowej pogody stwierdziłam, że wybiorę się do matuli, ot tak na kawę. Pozbierałam się, pozbierałam dzieciaki i wylazłam z domu z mocnym postanowieniem, że mimo depresyjnej aury będę dziś uśmiechnięta. Po drodze do samochodu wyciągnęłam wszystko ze skrzynki i ruszyłam. Gdy tylko wyjechałam na główną drogę mój uśmiech spłynął jak ten deszcz po szybach.. Zamiast drogi - rzeczka... Wszyscy jadą wolno, uważają. No i zamiast po 20 minutach u matuli byłam dopiero po godzinie. Po takiej drodze byłam psychicznie wymęczona. Więc tak siedzę nad tą kawą, gadamy o głupotach. O listach przypomniało mi się gdy sięgałam po coś do mojej torebki. Więc je wyjęłam zerknąć co to tam poprzychodziło: rachunki czy może kolejne reklamy? Ale jedna koperta podejrzanie wypchana jakaś. Biorę ją do ręki i te stempelki na kopercie jakieś takie znajome są. Gdzieś je widziałam. Otwieram więc tajemniczą przesyłkę i..... Uśmiech z powrotem wrócił do mnie i już mnie nie opuszcza. Bo przywędrowała do mnie niespodzianka od Ani. Kochana nawet nie wiesz jaką mi radość sprawiłaś. Dziękuję :*
A z czego tak się cieszę? A z tego:
 
 Mały zestawik do haftu, piesek do..(jeszcze wymyślę do czego :) ), śliczne tasiemki, mnóstwo guziczków różnorakich, długopisik, pyszna herbatka, która własnie sobie popijam i karteczka z kilkoma ciepłymi słowami. I jak tu się nie cieszyć :)
 
Echa komentarzy:
Dziękuję za miłe słowa. Myszki tez mi się teraz bardziej podobają niż kiedy leżały w szufladzie. Obiecuję, że jeśli będę miała jakieś zdjęcia z przeglądu z Niemiec podzielę się nimi. 
 Serdecznie witam nowych podglądaczy mojego bloga :) jest mi niezmiernie miło, że mogę poznać tyle wspaniałych osób :)

8 komentarzy:

piegucha pisze...

To fajnie, że już doszło:)
Anka

porzeczkowa pisze...

To ja Cię od wczoraj szukam a Ty świrujesz z mumiami i rzekami jeździsz :P Nie ma co, jak jest paskudna pogoda to misiabe nie może się nudzić, sporty ekstremalne uprawia :D
A już poważnie, ten motylek mnie zachwycił, widziałam go na blogu adresatki. Zdolniacho Ty :) I prezencik śliczny. A mumie mumiaste bardzo. Uściskaj dzieciaki ode mnie :)

Daniela pisze...

Mumie straszą na całego! Oprawiony motylek pięknie się prezentuje!A tych przydasi z paczuszki pozazdrościć należy!

Renka pisze...

Fajne, straszne mumiaczki :)
Motylek świetnie wygląda.

Mysia pisze...

Kochana jeszcze raz dziękuję za prezencik ;o) Motylek jest boski! ;o) Mumie są genialne ;o)

anenia pisze...

oooo nie mogę jakie pomysłowe te mumie - dzieciaki pewnie zachwycone :-) motylek świetnie ci wyszedł oprawa też fajna bo oryginalna :-)
a prezenciki i u mnie wywołują uśmiech :-)

aeljot pisze...

Cudowny motylek.
A przesyłka wspaniała. Miło dostawać takie prezenty.

Wanda pisze...

Podoba mi się,że potrafisz zainteresować dzieci, mumie jak prawdziwe!
Może i miło dostawać takie przesyłki..., ale ja mam przed takimi zabawami jakiś opór.Serdecznie pozdrawiam